"Koszty ponoszone przez kluby na rzecz zarządu ligi można wręcz powiedzieć że są symboliczne"

Dodano: 28.09.2015, 19:06


W przepięknej Rydze w miniony weekend odbył się pierwszy w historii turniej nowej Ligi Wschodnioeuropejskiej (Eastern European Women’s Basketball). Basket Gdynia uplasował się na trzeciej pozycji po wygranej nad Horizontem Mińsk. Portal KoszykowkaKobiet.pl - oficjalny partner ligi EEWBL.


- Organizacja turnieju pasuje do charakteru stolicy Łotwy - Rygi. Bez przepychu, niepotrzebnych "złoceń", ale porządnie oraz punktualnie. Z jednej strony bardzo dobry hotel a z drugiej duży udział własny dyrektoriatu ligi i np. autobusy komunikacji miejskiej do wożenia drużyny zamiast kosztownego wynajmu autokarów – mówi prezes drużyny Bogusław Witkowski.

Z racji małej ilości drużyn na poziomie w lidze estońskiej, kazachstańskiej, łotewskiej czy też białoruskiej, uczestnictwo w nowo powstałej Lidze Wschodnioeuropejskiej (EEWBL) daje możliwość ciekawszej rywalizacji i co najważniejsze można się zmierzyć z lepszymi do siebie przeciwnikami. - Dało się odczuć głód takich turniejów/lig wśród drużyn biorących udział. Jeżeli chcesz istnieć i rozwijać się to musisz grać. Jak za mało jest spotkań o stawkę w ligach krajowych to szukamy partnerów za granicami i tylko forma i koszty muszą być skrojone na odpowiednią miarę. Koszty ponoszone przez kluby na rzecz zarządu ligi można wręcz powiedzieć że są symboliczne.

Oba premierowe turnieje rozgrywane były w małych, lecz bardzo dobrze wyposażonych halach – Olympic Sport Center oraz Hanza Secondary School (leżącej 100m od kompleksu olimpijskiego). - Kompleks Olimpijskie Centrum Sportu jest imponujący, ale nie jedną halą na  12 tysięcy miejsc  i lożami a funkcjonalnością umieszczenia w jednym budynku czterech hal pełnowymiarowych do koszykówki, piłki halowej, piłki ręcznej z trybunami  na 200-800 osób i basenu o zapleczu rehabilatycyjno-fitnesowym nie wspominając. I oczywiście Kompleks tętnił życiem cały czas. Mali mistrzowie w wieku lat 7-9 mijali się na korytarzu z tymi, którzy mają już worki medali. Tak było i w piątek jak i sobotę czy niedzielę.



Sam turniej od samego początku był emocjonujący oraz powoli kreował drużyny, które będą bić się o kwietniowe Final Four. - Turniej zapowiada ciekawą walkę o kwietniowy Final Four. Wiele spotkań było bardzo  wyrównanych. Walczono do końca nawet przy dużej stracie punktowej.

Gdyński Basket po słabym piątkowym spotkaniu, był o krok od pokonania faworyzowanej drużyny gospodyń z TTT (porażka 75:77). Wygrana przyszła dopiero w ostatnim spotkaniu z Horizontem Mińsk dając 3 miejsce w turnieju oraz 6 pozycję w ogólnej tabeli ligowej. - Nasz zespół z meczu na mecz prezentował się lepiej co z jednej strony świadczy o uwalnianych stopniowo możliwościach lub o zbyt delikatnym wejściu  w turniej. Teraz przed nami konieczność i oczywiście chęć wygrania zarówno dwóch spotkań w Wilnie jak i w styczniu u siebie. To nam zagwarantuje powrót to tego piękniejącego miasta, gdzie dba się o starówkę nie zabijając jej charakteru reklamami wielkości wieżowca a same drapacze chmur buduje się z drugiej strony Dźwiny.


Aby zagrać w kwietniowym Final Four w kolejnych turniejach forma drużyny musi być zdecydowanie wyższa i nie można pozwolić sobie na porażki - Udział w Final Four  da też możliwość rewanżowego spotkania z zespołami TTT Ryga (na dzisiaj faworyt ligi) i Kibirkstis Wilno, które obok Tsmoki Mińsk zaprezentowały się na tym etapie rozgrywek najlepiej.



W Olimpic Sports Center pojawił się również Michał Hlebowicki (obecnie zawodnik łotewskiego BK Ogre) wraz z  Ilze Ose – Hlebowicką (byłą zawodniczką ówczesnego Lotosu Gdynia). - Miłe na pewno było spotkanie z Michałem Hlebowickim, który jest świetnym ambasadorem polskiej szkoły koszykówki udowadniając, że w tym wieku można dobrze grać w ekstraklasie łotewskiej  jak i z Ilze Ose-Hlebowicką, która prowadzi zespół ekstraklasy żeńskiej jak młodzież w Rydze. A dla przyszłości polskiej koszykówki na pewno ważne jest jak się będą rozwijały talenty ich synów. Dobrze się stało, że starszy był już na campie organizowanym w lecie przez PZKosz. Utalentowanych graczy nie mamy w nadmiarze by móc pozwolić sobie na zapomnienie o kimś tylko dlatego, że aktualnie nie jest podopiecznym żadnego z trenerów walczących zacięcie o tytuł MP w dowolnej kategorii młodzieżowej – kończy Bogusław Witkowski.

Kilka słów o całym turnieju powiedziała również Aneta Kotnis (8,33pkt/m oraz 6,7zb):

Wyjazd do Rygi pod względem sportowy był dla nas wielka niewiadomą. Z żadną z drużyn z którymi miałyśmy rywalizować w turnieju nie grałyśmy wcześniej.

Pierwszy mecz z drużyną z Wilna był zdecydowanie najsłabszy w naszym wykonaniu. Bardzo słabo weszłyśmy w mecz, popełniałyśmy wiele prostych błędów zarówno w obronie jak i w ataku. Do tego doszła słaba skuteczność, która nie pozwoliła nam na dogonienie rywalek. Po piątkowym nieudanym spotkaniu wiedziałyśmy, że musimy zagrać o wiele lepiej, aby nawiązać walkę z zespołem TTT Ryga, który był faworytem turnieju. Spotkanie było bardzo wyrównane, zarówno nasz zespół jak i zespół z Rygi zaprezentował dobra koszykówkę, niestety ze zwycięstwa cieszyły się nasze rywalki. Po dwóch porażkach czułyśmy wielki niedosyt i chęć wygrania z zespołem z Mińska, Od początku spotkania to my dyktowałyśmy warunki, zdobyłyśmy przewagę przede wszystkim szybkim atakiem i małą ilością błędów. Pomimo bardzo słabej czwartej kwarty, udało nam się utrzymać zwycięstwo do końca. Myślę, że był to dla nas ciekawy sprawdzian, miałyśmy możliwość rozegrania kilku dodatkowych meczów w pełnym składzie. Wyjazd pozwolił nam się lepiej zgrać i poznać na boisku co na pewno zaprocentuje w lidze.