Energa Basket Liga Kobiet bez Wisły Kraków?!

Dodano: 03.07.2020, 15:28


Nowy sezon 2020/2021 Energa Basket Ligi Kobiet będzie dość wyjątkowy i to nie tylko z powodu trwającej wciąż pandemii COVID-19, lecz z powodu braku w elicie najbardziej utytułowanej drużyny z Krakowa!



Do 1 lipca i godz. 16:00 swój akces do gry w Energa Basket Lidze Kobiet w sezonie 2020/2021 zgłosiły drużyny: CCC Polkowice, Arka Gdynia, Artego Bydgoszcz, PSI Enea Gorzów Wlkp., Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin, 1KS Ślęza Wrocław, CTL Zagłębie Sosnowiec, Enea AZS Poznań, Energa Toruń, AZS Uniwersytet Gdański oraz Politechnika Gdańska.

W tej stawce nie ma 25 – krotnego Mistrza Polski Wisły Kraków, która z miesiąca na miesiąc popadała w coraz to większe długi i pod koniec poprzedniego sezonu miała spore zaległości w stosunku do zawodniczek oraz sztabu trenerskiego. Długi są również i obecnie. Za wszystko prezes Rafał Wisłocki oraz wiceprezes Dorota Gburczyk-Sikora obwiniają pandemię koronawirusa… To jednak nie jest do końca tak.

Duża część kłopotów rozpoczęła się za rządów Marzeny Sarapaty oraz poprzedniego zarządu. Potem była przegrana w BAT sprawa z Dominiką Owczarzak, a dalej brak pieniędzy m.in. od jednego ze sponsorów jakim był Hotel Witek.

- Kontakt z władzami klubu od samego początku był utrudniony. Przyznam szczerze, że jeszcze nie spotkałam się z taką sytuacją w żadnym klubie, aby nikt z zarządzających nie przyszedł na początku przygotowań na trening, abyśmy wiedziały do kogo się zgłosić w razie potrzeby. Można powiedzieć, że jedyną osobą był Grzegorz Ożóg, dzięki któremu organizacja meczów i wyjazdów była profesjonalna.

- Niestety obecna sytuacja jest bardzo przykra, kontakt z władzami się nie zmienił. Nie potrafią odpowiedzieć na maila bądź ta odpowiedź trwa 2-3 tygodnie po próbach ponownego kontaktu agenta. Odzew jest także gdy przychodzi już przed sądowe wezwanie do zapłaty. W dalszym ciągu czekamy na wypłaty i zwrot kosztów poniesionych w trakcie sezonu, które miały być nam uregulowane. Jestem mi przykro i nie jestem w stanie pojąć dlaczego ludzie robią na złość. My się nie domagamy jakichś pieniędzy z kosmosu, tylko naszych wypłat, na które sobie zapracowałyśmy i które się nam po prostu należą. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, każdy z Nas ma swoje zobowiązania finansowe i nikt nie chciałby pracować za darmo. Brak kontaktu i bagatelizowanie sprawy przez władze klubu tylko pogarsza sytuację. Cała Polska wie, że dostali środki w ramach tarczy antykryzysowej, a mimo to przełożenia na spłatę zaległości nie ma. Mam nadzieję, że w przyszłości Wisła się odrodzi, bo ta sytuacja to wielki cios dla całej damskiej koszykówki
– mówi Katarzyna Trzeciak.



- Wina leży po stronie sponsorów, którzy nie wywiązali się z umów sponsorskich z klubem i stąd wynika problem finansowy klubu i zaległości w stosunku do zawodniczek. Nie ma co upatrywać tutaj wpływu epidemii, bo ta pojawiła się dopiero praktycznie pod koniec sezonu, więc może być jedynie "znalezieniem powodu". Mam nadzieję, że sytuacja się wyjaśni i sponsorzy wywiążą się z umów, a my otrzymamy swoje wynagrodzenia. Takim zachowaniem nie pomagają tak utytułowanemu wielkiemu klubowi jakim jest Wisła Kraków stanąć na nogi, a wręcz przeciwnie.

Jednak przy bardzo ciemnych chmurach nad drużyną z Krakowa, pojawił się ostatnio mały promyk słońca w postaci spłaty części należności. - Muszę przyznać, że po 3 miesiącach coś się ruszyło. Dzisiaj (3 lipca – przyp. red.) dostałam przelew z częścią wypłaty. Czekam w takim razie na odzew od władz klubu odnośnie reszty zobowiązań bo w dalszym ciągu nic nie jest ustalone - kończy Katarzyna Trzeciak.

Ponowne problemy ma również Widzew Łódź, który w kolejnym sezonie ponownie będzie walczył o ligowy byt w elicie. Po zakończeniu sezonu prezes Łukasz Czuku mówił, że drużyna –
Może nawet podwoić tegoroczny budżet. Jeśli chodzi o sponsorów, to praca z nimi wygląda coraz lepiej. Z klubem związało się kilka nowych firm, które są zaangażowane w tworzenie Widzewkosza. Rzeczywiście jesteśmy dumni ze współpracy z Totalizatorem Sportowym - jedną z głównych marek, które są z nami w tym sezonie. Mam gorącą nadzieję na przedłużenie tej współpracy po sukcesach z ostatnich dwóch sezonów.

Czy tak będzie? Póki co nic nie wskazuje na to, aby był chociaż porównywalny do tego w poprzednim sezonie.

Problemy takie spowodowały stratę trenera Wojciecha Szawarskiego, a za nowymi klubami rozglądają się podstawowe zawodniczki i w tym momencie zaczynają się dość duże problemy z budową składu.

Do gry w EBLK przy braku Widzewa Łódź może wejść drugi zespół Arki Gdynia pod wodzą Jeleny Skerovic. Stanie tak także jeśli w lidze będzie nieparzysta ilość drużyn.

Jaki ostatecznie będzie skład Energa Basket Ligi Kobiet w sezonie 2020/2021, dowiemy się po 15 lipca.

A jak przedstawia się sytuacja w I lidze?

Tutaj uprawnionych do gry jest 17 drużyn oraz 3 zespoły z „dzikimi kartami”.