Puchar Polski 2018: Artego i Wisła CanPack w finale!

Dodano: 20.01.2018, 14:13


CCC Polkowice nie dało rady pokonać Artego Bydgoszcz i tym samym już w półfnale pożegnało się z turniejem finałowym. W drugim półfinale do wyłonienia zwycięzcy była potrzebna dogrywka, w niej lepsza była drużyna z Krakowa. Portal KoszykowkaKobiet.pl - oficjalny partner Pucharu Polski w Gdyni. Transmisja TV

Drużyna z Dolnego Śląska w meczu rozegranym w październiku 2017 roku musiała uznać wyższość Artego, tracąc aż 92 punkty (80:92). Jednak od tamtego czasu wiele się zmieniło w grze jak i w zespole z Polkowic. Wydaje się, że faworytem spotkania półfinałowego jest właśnie drużyna pod wodzą trenera Dikaioulakosa, jednak Artego już nie raz pokazało aby nie stawiać ich na straconej pozycji. Z całą pewnością 40 minut lub też więcej będzie pełne emocji i o końcowym wyniku mogą zadecydować pojedyncze akcje. Dodatkowe „smaku” dodaje rywalizacja Eliny Babkiny z Jennifer O'Neill oraz walka pod koszem Deneshy Stallworth oraz Dragany Stanković z Temi Fagbenle i Magdaleną Leciejewską.

Typ KoszykowkaKobiet.pl: CCC Polkowice (5 - 10 punktów)

Tylko jedna dobra kwarta, wygrana (25:17) to za mało aby awansować do finału Pucharu Polski. Grające szybko i skutecznie drużyna z Dolnego Śląska w pierwszych minutach nie miała problemu aby punktować rywalki. Fagbenle, Babkina, Clark oraz Sandric dały w 11 minucie 13-punktowe prowadzenie (30:17). Artego rwanymi akcjami próbowało złapać „kontakt”, jednak raz po raz było karcone przez rywalki. Po 20 minutach gry CCC prowadziło 45:38.

Po zmianie stron niesione dopingiem skromnej grupki kibiców z Bydgoszczy Artego stopniowo niwelowało stratę i po kolejnym trafieniu Żurowskiej-Cegielskiej traciło „tylko” jeden punkt (50:51). Do końca III kwarty nie udało się jednak objąć prowadzenie. To co nie udawało się wcześniej, zostało zrealizowane w 33 minucie, gdy po trafieniu O’Neil było 64:63. Od tego momentu koncertowo grała McBride a ważne trafienia notowała Żurowska-Cegielska. Gdy na 180 sekund przed końcową syreną kolejne punkty zdobyła O’Neil wynik brzmiał – 72:63 i nic nie wskazywało na to, iż CCC się jeszcze podniesie. Ostatecznie po bardzo dobrej końcówce Artego zasłużenie awansowało do jutrzejszego finału.



Powiedzieli po meczu:
George Dikaioulakos (trener CCC Polkowice): To był interesujący mecz. Mimo że nieźle zaczęliśmy, to w drugiej połowie mieliśmy problemy z faulami. To zdezorganizowało nasz zespół. W ostatniej kwarcie obie drużyny miały szansę na zwycięstwo. Indywidualności Artego wygrały ten mecz.

Angelika Stankiewicz (CCC Polkowice): W pierwszej połowie zaczęłyśmy dobrze, realizowałyśmy założenia. Dobrze grałyśmy w obronie, co dawało nam dobre kontry. Później zaczęłyśmy się gubić, rywalki zaczęły wykorzystywać nasze błędy. W drugiej połowie byłyśmy słabszym zespołem.

Tomasz Herkt (Artego Bydgoszcz): Bardzo ciężki mecz, drugi pod rząd dla nas. Dużo wysiłku włożyliśmy w ćwierćfinał. Pokazaliśmy charakter, cały czas goniliśmy wynik. Mądrą grą wygraliśmy to spotkanie. Julie pociągnęła zespół do zwycięstwa. O naszej wygranej zadecydowały rzuty za trzy punkty.

Julie McBride (Artego Bydgoszcz): CCC to świetna drużyna, zagrały świetnie w pierwszej połowie. W drugiej to my pokazałyśmy co potrafimy. Rozmawiałyśmy ze sobą, byłyśmy mądre, zbierałyśmy piłki. Zagrałyśmy też dobrze zespołowo w obronie.

CCC Polkowice - Artego BydgoszczArtego Bydgoszcz
68:77 (25:17, 20:21, 14:19, 9:20)

Polkowice: Fagbenle 16 (12zb), Clark 13, Spanou 10, Sandric 9, Stankiewicz 6, Gajda 5, Leciejewska 4
Bydgoszcz: McBride 25 (10as), Stankovic 10, Żurowska-Cegielska 10, Międzik 9, O'Neil 9, Stallworth 8, Adamowicz 6

***

W drugim półfinale gospodynie z Gdyni podejmą wicemistrza Polski z Krakowa. Polska myśl szkoleniowa w postaci trenera Krzysztofa Szewczyka kontra Gundars Vetra oraz liderka Energi Basketem Ligi Kobiet - Kahleah Copper. Patrząc na ostatnie mecze Białej Gwiazdy można zaryzykować, iż jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego to w jutrzejszym finale zagra właśnie drużyna z Krakowa. Copper kontra Rodríguez czy też walka pod koszem Parker z Vitolą oraz Aleksandaricius.

Typ KoszykowkaKobiet.pl: Wisła CanPack Kraków (5 - 10 punktów)

Gdynianki bardzo słabo rozpoczęły spotkanie z wicemistrzem z Krakowa i już po pierwszej kwarcie miały 8-punktową stratę (17:25). W kolejnych minutach punkty Copper oraz Aleksandravicius dawały nadzieję, iż może nastąpić „przełamanie”. Niestety z parkietu z powodu kontuzji zejść musiała Aldona Morawiec, a rozpędzająca się Biała Gwiazda raz po raz karciła rywalki. Po trafieniu zza linii 6,75 Abdi było już 49:34 a po 20 minutach gry 51:39.

Po zmianie stron Basket 90 stanął w miejscu i tylko bezradnie mógł patrzyć się jak kolejne punkty wędrują na konto rywalek. W 27 minucie, gdy na tablicy było 62:43 jedynie najwięksi optymiści i kibice gospodyń wierzyli, iż coś jeszcze może się w tym meczu zmienić.

Co wydawało się mało możliwe, stało się faktem w IV kwarcie. Sygnał do ataku dała doświadczona Skerovic a coraz bardziej rozkręcała się także Copper. Rozbudzili się również miejscowi kibice jak i dość dobrze wypełniona Gdynia Arena. Gdy na 50 sekund przed końcową syreną tylko raz z linii rzutów wolnych trafiła Copper Basket 90 przegrywał jednym „oczkiem” – 68:69. W tym momencie na zegarze pozostawało 26 sekund gry. Gdynianki po szalonej akcji pudłują i piłka znajduje się w rękach Maurity Reid, która zostaje momentalnie faulowana. Amerykanka wykorzystuje oba rzuty wolne i Wisła CanPack prowadzi różnicą 3 punktów – 71:68. Kolejny czas dla trenera Vetry przynosi rozrysowanie akcji pod Copper i był to „strzał” w dziesiątkę! Celna „trójka” daje dogrywkę, o której jeszcze 10 minut temu nikt nawet nie myślał. Jednak w dodatkowym czasie gry Basket 90 nie mógł nic zrobić i ze zwycięstwa i awansu do finału mogły się cieszyć koszykarki z Krakowa.



Powiedzieli po meczu:
Gundars Vetra (trener Basket 90 Gdynia): To był dobry mecz dla kibiców. Chciałbym podziękować mojej drużynie, bo mimo że nie zaczęliśmy dobrze, to później wróciliśmy do meczu i mieliśmy dogrywkę. Wisła CanPack to czołowa drużyna tej ligi, więc moje zawodniczki nie muszą po tym meczu spuszczać głów.

Krzysztof Szewczyk (trener Wisły CanPack Kraków): Można się cieszyć tylko ze zwycięstwa. Zagraliśmy słabe spotkanie. Gdy prowadziliśmy wysoko, to zrelaksowaliśmy się, zupełnie niepotrzebnie. W dodatku popełniliśmy kuriozalny błąd w ostatniej akcji. Dla nas ważne jest to, że graliśmy mecz na styku i go wygraliśmy.

Wisła CP KrakówWisła CanPack Kraków - Basket 90 GdyniaBasket 90 Gdynia
82:75 OT (25:17, 26:22, 13:14, 7:18, 11:4)

Kraków: Parker 18, Rodriguez 12, Radočaj 11, Labuckienė 11, Abdi 8,  Reid 8, Ziętara 8, Greinacher 6
Gdynia: Copper 27, Aleksandravicius 10, Skerović 10, Vitola 8, Jankoska 8, Handy 6, Jakubiuk 4, Morawiec 2