"The sky is always the limit" - Drey Mingo dla KK.pl

Dodano: 27.10.2014, 18:16


"W zasadzie tylko twoja wyobraźnia wyznacza ci granice" - Drey Mingo, koszykarka rybnickiego Glucose ROW w wywiadzie opowiada o pobycie w zespole, treningach, swoich planach. Zapraszamy do lektury.


KoszykowkaKobiet.pl: Wygrana z Widzewem przyszła waszej drużynie bardzo łatwo, chyba zbyt łatwo… Spodziewałyście się tego?

Drey Mingo: Zdajemy sobie sprawę z tego, że występujemy w silnej lidze, więc kiedy wychodzimy na boisko musimy zawsze dać z siebie wszystko. Żadna drużyna nie podda się bez walki. Przed każdym meczem staramy się odpowiednio skoncentrować, wykorzystać nasze silne strony. Cieszę się, że jak do tej pory wszystko idzie po naszej myśli i wygrywamy.

Walczyłaś jak „lew” i nie odpuszczałaś żadnej piłki. Czy z tego na koniec sezonu będzie znana Drey Mingo w Polsce?

Lew? (śmiech), chciałabym być znana jako zawodniczka, która zawsze gdy ma piłkę w rękach, to daje z siebie wszystko.

Była to wasza druga wygrana z rzędu. W poprzedniej kolejce jednak zwycięstwo z Basketem Gdynia nie przyszło tak łatwo. Grałyście, co tu dużo mówić, bardzo źle. Szczególnie widoczne to było I połowie. Co było tego przyczyną?

Przeciwko drużynie z Gdyni  nie mogłam odnaleźć swojego rytmu w żadnym elemencie gry. To było niezwykle frustrujące i mam nadzieję, że nigdy więcej się to nie powtórzy. To był bardzo zły mecz dla mnie, jak i dla Nas. Wyciągnęłyśmy wnioski i już w kolejnym spotkaniu było zdecydowanie lepiej.

Po 4 kolejkach jesteś liderką w zespole. Aklimatyzacja w Rybniku przebiegła w ekspresowym tempie i bez problemów odnajdujesz się na parkiecie?

Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to  moja praca i jestem tu po to aby grać najlepiej jak potrafię - dla koleżanek z drużyny i dla trenera. Zdaję sobie sprawę z tego, że przyjechałam do Polski, aby pomóc drużynie i staram się to robić. Na szczęście zarówno cały sztab szkoleniowy, jak i zespół ułatwiają mi to zadanie. Zarówno na boisku, jak i poza nim.

W ostatnim meczu zdobyłaś 20 punktów i miałaś 16 zbiórek. Takie wyniki nie zdarzają się w Tauron Basket Lidze Kobiet często. Jak się czułaś na parkiecie?

Czułam się na boisku bardzo dobrze podczas tego meczu. Wiem, że w każdym kolejnym spotkaniu muszę grać dużo lepiej niż przeciwko Gdyni. Koncentruję się na tym, aby mieć więcej zbiórek i grać lepiej w obronie. Cały nasz zespół gra bardzo dobrze w ofensywie, a to daje mi niesamowitą energię.


Trener Mikołajec jest bardzo wymagający. Jak to często powtarza, tylko ciążka praca na treningach może dać oczekiwane rezultaty. Jak przebiega Wasza współpraca?

Zgadzam się z trenerem. Wierzę, że to jak trenujesz, w dużym stopniu przekłada się na to jak grasz. Koszykówka to gra przyzwyczajeń (jak mówi trener), więc jak przykładasz się do treningów, to mecze nie są dla Ciebie problemem.

W zeszłym roku byłaś o krok od związania się z zespołem Washington Mystics. Wtedy to się nie udało lecz dobra gra w polskiej lidze może Cię przybliżyć do tego marzenia…

"The sky is always the limit" (uśmiech) - W zasadzie tylko twoja wyobraźnia wyznacza ci granice. Mam nadzieję, że będę mieć kolejną okazję by zagrać w WNBA, jednak w tej chwili koncentruje się tylko na tym sezonie i na tym, aby spędzić jak najlepszy czas w zespole z Rybnika.   

Każdy wyjazd, choćby na rok aby zagrać w innym zakątku świata to przygoda i możliwość poznania innej kultury, jak i ciekawych miejsc. Jak to jest z Polską i Rybnikiem?

Już pokochałam Polskę i Rybnik! Wszyscy są niesamowicie dla mnie mili i sprawia mi niesamowitą satysfakcję poznawanie polskiej kultury! Fantastyczni są również kibice, których słychać na każdym meczu!
Kuba Skowron