„Możemy obiecać, że będziemy walczyć o każdą piłkę”

Dodano: 08.10.2014, 16:51


Zapraszamy do lektury wywiadu z Iwoną Gawryszewską, kapitanem drużyny i najstarszą stażem zawodniczką SKK Polonia Warszawa (I liga).


Paweł Swianiewicz: Jak nie wiadomo od czego zacząć, to może spróbujmy od początku. Skąd się wzięło Twoje zainteresowanie koszykówką? Czy może jakieś rodzinne tradycje?

Iwona Gawryszewska: W gimnazjum w Grodzisku Mazowieckim, do którego chodziłam, była drużyna koszykówki. Z racji z tego, że byłam wysoka trener zaproponował mi przyłączenie się do zespołu. Szybko spodobała mi się rywalizacja sportowa i zostałam w koszykówce na dłużej.

A potem z Grodziska trafiłaś już do nas?

Po drodze było jeszcze sporo klubów. Kiedy zaczęłam studia w Warszawie grałam w La Basket, potem w drużynie Politechniki, potem jeden sezon w I lidze w AZS UW, a następna była już drużyna Basket Family, która potem przekształciła się w SKK Polonia.

Jak doszło do tego, że znalazłaś się w Basket Family, a w konsekwencji w Polonii?

Trenerem drużyny seniorek został mój były trener z Politechniki i to on zaproponował mi grę w tym zespole. Był trenerem SKK Polonia przez pierwszy sezon, potem zespół przejęła Katarzyna Dulnik.


Jesteś najstarszą stażem zawodniczką w naszym klubie. Jeśli dobrze liczę to grasz już u nas czwarty rok, a licząc z Basket Family to nawet piąty. Skoro zostałaś na dłużej to znaczy, że Ci się u nas spodobało. Co takiego było w zespole, że chciałaś zostać z nami na dłużej? Pamiętamy, że sporo koleżanek z zespołu odeszło w pewnym momencie, na przykład do Hutnika razem z poprzednim trenerem.

Jedną z rzeczy, która bardzo mi się podoba na Polonii to wsparcie ze strony kibiców. To bardzo miłe, że tak nas dopingują na meczach oraz angażują się w działalność klubu.

Jak myślisz skąd to się bierze, że już kolejny rok mamy taką dobrą atmosferę w zespole? Przecież nie zawsze, nie we wszystkich klubach tak jest. Czy to Wy jesteście takie fajne czy są jakieś inne rzeczy, które wspierają atmosferę?

Myślę, że to w dużym stopniu zasługa trenerki, tego jak dobiera skład i dba o to, żebyśmy się dobrze ze sobą czuły. Jeśli zaczynają się jakieś problemy – na przykład z podejściem do treningów - szybko reaguje. To bardzo pomaga w utrzymaniu atmosfery. Trenerka kocha koszykówkę i zależy jej na tym, żebyśmy czerpały jak najwięcej radości z tego, że gramy, jesteśmy razem i stanowimy zespół.

Zapytam jako facet. Czy to, że trenerka jest kobietą to ma jakieś znaczenie? Poprzednio miałaś też trenerów mężczyzn. Czy to jest jakaś różnica?

Jest różnica. Z kobietą trenerem łatwiej się jest dogadać. Lepiej wyczuwa nasze nastroje, umie odpowiednio zareagować.

Grasz w naszej drużynie jako środkowa, ale w większości innych zespołów środkowe są wyższe. Nam przed sezonem wypadła z drużyny Agnieszka Wójcik (przy okazji – pozdrowienia dla Agnieszki i jej wspaniałego potomka), która miała bardzo dobre statystyki zebranych piłek. Czy to jest duży problem? Który może nam przeszkodzić w walce na tablicach?

Na pewno centymetrów może czasem brakować. Ale za zbiórki odpowiada cała drużyna, przy dobrym zastawieniu wszystkich zawodniczek oraz nie wpuszczaniu wysokich pod kosz powinnyśmy zbierać więcej piłek. Pod koszem wspomaga mnie Maja (Monika Maj), która jest silna fizycznie, może się przepchnąć. Ale faktem jest, że czasem przydałoby się te kilka centymetrów więcej.

Wywiad jest częścią dłuższej rozmowy – do przeczytania na SKKPolonia.pl

Paweł Swianiewicz/SKKPolonia.pl